Administrator | Krewny i znajomy Królisia
Wirydarz mieści się pomiędzy Kręgiem Zgromadzenia a piątym pierścieniem zabudowań klasztoru. Panują tutaj nienaturalne wręcz cisza i spokój, częściowo spowodowane położeniem tego miejsca, a częściowo - miejscową klauzurą, która kategorycznie zakazuje hałaśliwego zachowania, rozlewu krwi i wszelkiego handlu w obrębie klasztoru. Ogród jest niezwykle zadbany - rośliny rosną tutaj w pedantycznym wręcz porządku - ale brak w nim drzew owocowych i grządek z kapustą, ziemniakami czy marchewką - wszelkie warzywa i owoce sieje się na polach i w sadach, gdyż choć miejsce to ma służyć rozmyślaniom, to bynajmniej nie o jedzeniu. Stoi tu jeszcze kilka drewnianych ław, chowanych zwykle na czas deszczu, zaś między smukłymi drzewami i krzewami (wśród których dominują te charakterystyczne dla regionu Dorzecza, jak chociażby wierzby i lipy) wiodą wąskie żwirowane ścieżki. Od strony piątego kręgu znajduje się niewielki, dwukondygnacyjny krużganek; najwyższe okazy tutejszej flory dwukrotnie go przewyższają.
Pod murem stoi też niewielki lawaterz, służący głównie od obmywania rąk. Woda tryska w nim z kielichów marmurowych kwiatów, co ma zapewne symbolizować potęgę natury, tak istotną w nauczaniu świętego Pelerta, który wszak rzekł kiedyś: "Ci, co nie zważają na siły natury, nie szanują jej bądź siłą wyrywają jej plony, nigdy nie dostąpią łaski życia w Niebie, bowiem nie szanując słabszych, sami nie są godni tego z ręki Pana. Ci zaś, co nie bronią się przed podobnym obrządkiem, tedy baczą na przyrodę, na wszystek roślinę i zwierzę, a także i na to, co nie kroczy i nie rośnie, ale również bierze udział w cudzie życia - ci zostaną wynagrodzeni tako słodko, jak słodki jest nektar spływający z polnych kwiatów". Napis ten wyryto na cokole lawaterza.
Offline