Mortal One - 2012-02-20 21:18:23

Budynek zajazdu, czarno-bia³y jak pie¶æ barda, reprezentuje styl szachulcowy. Ogrodzony jest p³otem; posiada te¿ w³asn± stajniê, a na jego podwórzu gêsto parkuj± wozy.

Zajazd cieszy siê spor± s³aw±, gdy¿ na pobliskim odcinku traktu jest on jedynym tego typu przybytkiem. Nale¿y do starej rodziny, wywodz±cej siê z gminu, lecz prowadz±cej go od przesz³o dwustu lat. Ponoæ noc± po poddaszu przechadza siê duch starej damy, nie daj±c spaæ zdro¿onym wêdrowcom a¿ do ¶witu. Lady Mistral, w³a¶cicielka, oferuje wiele temu, kto rozwi±¿e zagadkê zjawy...

Vespera - 2012-09-03 20:22:11

- Jak siê pospieszymy, to zd±¿ymy jeszcze na tê czê¶æ pie¶ni, w której wymieniaj±, kto pije – zasugerowa³am niecierpliwie wo¼nicy, uprzejmie u¿ywaj±c liczby mnogiej, choæ nie ode mnie zale¿a³a prêdko¶æ jazdy. A szkoda, bo gdyby tak by³o, ju¿ dawno by¶my w ¶rodku grzali gardziele.
Wreszcie, gdy ten opiesza³y wóz zwolni³ dostatecznie, wyskoczy³am z niego jak oparzona i nawet nie obejrzawszy siê za siebie, pogna³am niczym szyp najprzedniejszego ³ucznika ku drzwiom zajazdu. W sam raz, by swym wej¶ciem zgraæ siê jeszcze z pie¶ni± wszystkich. A nu¿ uda siê do tego za³apaæ na darmowy kielich!

Mortal One - 2012-09-03 21:22:06

Na kielich za³apaæ Ci siê nie uda³o. Za³apa³a¶ siê za to na kilka zdziwionych, rzek³aby¶ nawet - nieprzyjaznych spojrzeñ. Pie¶ñ umilk³a równie szybko, jak siê zaczê³a. A jej miejsce zaj±³ szorstki, zapijaczony g³os:

- Patrzcie no, kobita! Sama! I to w karczmie!

- Ba! Nawet dwie kobity! - zawtórowa³ drugi, kiedy do³±czy³a do Ciê Kathia.

- Sam jeste¶: dwie kobity! Spi³e¶ siê i tera widzisz podwójnie! - doda³ z³o¶liwie trzeci. Na to jednak czwarty:

- Nie, rzeczywi¶cie dwie! Dobrze godo! Polaæ mu!

Kiedy polano drugiemu, do³±czy³ siê pi±ty:

- A to co, ta w±sata? W ¿yciu takiej brzydkiej baby, hep, nie widzia³em!

- Bo¶ siê w lustrze nie ogl±da³! - dogada³ mu szósty i rych³o zebra³ gromkie brawa.

- Przestañcie siê ¿reæ, moczymordy! - uciszy³ zgrajê siódmy. - Nie widzicie, i¿e ta w±sata ch³opem jest? A wiêc baby nie same... nie ma co snuæ zaraz podejrzeñ! Co wy, Inkwizycja?

- Hola, nie zapêdzajcie siê tak! I wyplujcie lepiej to s³owo, je¶li ino zamierzacie j± oczerniaæ! - przywo³a³ resztê do rozs±dku ósmy.

- Bardziej czarni, ni¿ s±, raczej nie bêd±! - zripostowa³ zaraz szósty, widaæ obyty ju¿ w karczemnym humorze. Ponownie w gospodzie rozbrzmia³y oklaski. Wygl±da³o jednak na to, i¿e to koniec przedstawienia... do czasu.

- Acz dwie baby i jeden ch³op? Kto to widzia³! Ja wam mówiê! One cosik podejrzane siê wydaj±! Mo¿e to... czarownice?! - wrzasn±³ w¶ciekle dziewi±ty, a reszta zareagowa³a równie w¶ciek³ym sykiem. Rozleg³ siê brzêk t³uczonego szk³a. Kto¶ przygotowa³ sobie tulipana. Zrobi³o siê nieciekawie...

Vespera - 2012-09-04 00:02:43

- A mo¿e okowita tak ci mózgownicê spustoszy³a, i¿ ju¿ w³asnej rzyci od swej gêby nie rozró¿niasz, kirusie chêdo¿ony?! – zakrzyknê³am wreszcie zez³oszczona, jako ¿e w pierwszej chwili mowê mi odebra³o wobec tak niespodzianej reakcji karczemnych moczygêb. – Szmat³awe kalumnie! To ju¿ szczyt, by bogobojne obywatelki, co ledwo przekroczy³y próg d¼wierza, tak nies³usznie l¿y³o birbanckie ta³atajstwo. My¶my ino zdro¿one podró¿ne, co do pono porz±dnej, bo wychwalonej karczmy zajecha³y, i jak nas tu witaj±? Miast kielichem z trunkiem, czarcim ³ajnem obrzucaj±! – wylewa³am dalej furiê, na facjacie piekl±c siê ani chybi równie mocno, co i w s³owach.
Boæ odechcia³o mi siê ju¿ przeklêtego Portac (choæ wspomnianego kielicha naturalnie nie) z jego schludn± tawern±, w której ¶wiêtoszki posiaduj± i pilnuj±, by jeno stosowne wed³ug nich  persony do niej zachodzi³y. Na zarobek patrzcie, barañcze ³by, a nie ko¶cielne nakazy! Jak¿e daleko w tym zacofaniu by³o im do tiarrimskiego „Roztañczonego wisielca”!

Mortal One - 2012-09-04 22:03:07

Co prawda, to prawda. Twe domys³y potwierdzi³ jaki¶ chudy, ¿ylasty brodacz, co siedzia³ przy ladzie:

- Zamilcz, wied¼mo! Ledwo ¿e¶ koz³a w rzyæ ca³owa³a, a ju¿ chcesz z nami, lud¼mi porz±dnymi, w jednym szynku zasiadaæ?! Wyjdziesz zaraz albo... - w ¶wietle ¿yrandola b³ysnê³a stal majchra.

- Hola, hola! - rozleg³ siê zaraz potem ostry, ¿eñski g³os. Nale¿±cy do wysokiej, dumnej kobiety, co w³a¶nie schodzi³a ze schodów prowadz±cych na piêtro; unosi³a przy tym po³y swej czarnej sukni, by nie podeptaæ kosztownego materia³u. No, no... to zapewne w³a¶cicielka.

- Te panny to specjalistki nie od czarnej magii, a od jej zwalczania! - ze³ga³a jak z nut. Atoli... po co ³ga³a? To niezbyt Ciê w tej chwili interesowa³o. Wa¿ne, i¿e zarówno nó¿, jak i zrobiony przez kogo¶ tulipan zosta³y rych³o schowane... widaæ owa pani mia³a tutaj pos³uch. - Wybaczcie za mych go¶ci... zazwyczaj widz± wszystko odwrotnie ni¿ cza. I proszê za mn±. Barman, przygotuj no kilka kieliszków i... - spojrza³a na Ciebie. Widaæ mog³a¶ wybraæ sobie trunek...

Jak by nie by³o, ta tajemnicza kobieta mia³a do Was jaki¶ interes. A jak by³ interes, to i zarobki...

Vespera - 2012-09-05 00:01:43

Warunki w tej spelunie do tego stopnia niepewne, i¿ nie by³o co dzi¶ ¶wirowaæ z mocniejszym trunkiem. Ech, przeklêty g³os rozs±dku…
- Suponujê, i¿ raczej nie ma co liczyæ na dwójniak, ³askawa pani, tote¿ byle po¶lednie wino ukoi nasze spragnione gard³a – odrzek³am, sk³oniwszy siê z rewerencj± mej wybawicielce i zrazu pod±¿aj±c za ni±. Ma siê rozumieæ, i¿ nie przeszkodzi³o mi to w rzuceniu ta³atajstwu na odchodne pe³nego satysfakcji spojrzenia „I co wy na to, kurwie syny?”, podszytego równie bezczelnym, acz bez w±tpienia niezbyt ¿yczliwym wyszczerzeniem zêbów.

Mortal One - 2012-09-05 19:20:04

Ci odpowiedzieli podobnymi grymasami.

- Dwójniak? WY mo¿ecie na niego liczyæ - odrzek³a niewiasta i pos³a³a z³o¶liwe spojrzenie ku gawiedzi, prowadz±c Was nastêpnie do alkierza. Ch³op szed³ za Wami, nie bardzo maj±c pojêcie, co siê dzieje.

Drewniane ¶ciany alkierza pokrywa³y trofea my¶liwskie i inne równie swojskie klamoty, za¶ w kominku naprzeciw okna hucza³ ogieñ. Pani tego przybytku wskaza³a Wam ³awê przy stole, samemu zajmuj±c miejsce naprzeciw. Zaraz te¿ karczmarz przyszed³ z dwójniakiem; rozstawi³ kamionkowe kubeczki, odkorkowa³ pokiereszowan± (bo widaæ d³ugo odk³adan± na specjaln± okazjê) butelkê z³ocistego trunku, nalewaj±c go Wam rych³o. Poczu³a¶ mocny, korzenny zapach.

Trunek parowa³, tak wiêc szynkarz musia³ go uprzednio podgrzaæ. Wszak tak miód pitny smakuje najlepiej... Mi³a to te¿ by³a odmiana po zimnym deszczu, wietrze i s³ocie. Za co jednak spotyka³y Was te przyjemno¶ci?...

- Sprawa jest. Wygl±dacie mi obie - wskaza³a na Ciebie i Kathiê - na takie, co w magicznych sprawkach obeznane. Zreszt±... nie tylko mi, co pewnie zd±¿y³y¶cie zauwa¿yæ. My za¶ mamy ducha. Straszy tu odk±d pamiêtam... je¶li znajdziecie sposób, by go przepêdziæ, sowicie wam to wynagrodzê.

I uszczknê³a ³yk rozgrzewaj±cego trunku.

Vespera - 2012-09-05 22:48:47

Có¿ za awans spo³eczny! Z wyklêtej parszywie przez tyleæ ust co b³ota w Tiarrim szelmy ulicznej na personê obeznan± w sztuce tajemnej. Mo¿e czas zacz±æ dorabiaæ sobie jako wró¿bitka?
Z dystynkcj± d³ugim haustem wla³am do gard³a z³ocisty trunek, którego przyjemne i rozgrzewaj±ce mrowienie prêdko da³o o sobie znaæ, jednakowo zmarzniêtemu cia³u, co i kie³kuj±cej idei.
Do licha, nieg³upia my¶l! Obaczymy te skrobi±ce szczury, co opoje za widziad³a nocne bior±, Kathia wyrzuci nieco ¶miecia z tego swojego kufra, a intrata z tej¿e szacherki trafi prosto do naszej kiesy.
- Niech i tak bêdzie, dostojna pani, ali¶ci zap³ata musi byæ zaiste godna wysi³ku i ryzyka, z którego ani chybi tako¿ zdajesz sobie sprawê. I bynajmniej nie mówiê tu jeno o zagro¿eniu ze strony zjawy, lecz bardziej przyziemnym, a przy tym nieprzyjemnym. Mianowicie nierozumnym skierowaniu na nas atencji pewnej… - w porê ugryz³am siê w jêzyk, by nie rzec ¶wiêtej psiarni -  niezbyt skorej do zrozumienia instytucji.  Tote¿ naszym warunkiem jest twa ca³kowita dyskrecja.

Tak zakoñczywszy wyra¿anie swego stanowiska, wreszcie uprzejmie spojrza³am na Kathiê, coby nie poczu³a siê zupe³nie niepotrzebna w przyjmowaniu tej oferty. Wszak to z czystej troski, by nie przemêcza³a siê teraz zanadto, skoro o wiele bardziej bêdzie mi u¿yteczn± pó¼niej.

Mortal One - 2012-09-06 22:25:28

Za¶ Kathia, bêd±æ pod jarzmem Twego wzroku, zawierci³a siê niespokojnie, a¿ ³awa zatrzeszcza³a. Dot±d nie uszczknê³a ani ³yczka z trunku. Có¿, w przeciwieñstwie do furmana! Dopiero gdy us³ysza³a¶ dzikie siorbanie, u¶wiadomi³a¶ sobie, i¿e furman przyszed³ tu za Wami.

- Spokojnie! Nikomu nic nie powiem... musia³bym byæ g³upcem, coby nie wiedzieæ, i¿e Inkwizycja kara na równi tych, na których siê donosi, jak i samych donosicieli! - zapewni³ Ciê gor±czkowo, gdy skierowa³a¶ na niego oczy.

- Tyle ¿e kamratka jest g³ównie od gadania. To ja tutaj zajmujê siê... sztuk± nad sztukami. Ona jest jeno moj± uczennic± - odezwa³a siê nagle s³abym g³osem Kathia. I nici z Twojego awansu spo³ecznego! Choæ trzeba by³o przyznaæ jej sporo racji... jak¿e bowiem siê usprawiedliwisz, gdy Twa towarzyszka bêdzie miota³a inkantacjami jak wojak wulgaryzmami, a Ty nawet s³owa nie powiesz?...

- Rozumiem, rozumiem... teraz pewno bêdziecie chcia³y pozostaæ na kwaterze. Kiedy mogê siê spodziewaæ rozpoczêcia... prac? - spyta³a twardo i rzeczowo nieznajoma.

- Mo¿e i dzisiaj! - odpar³a szybko przedmówczyni. - Tak, najlepiej bêdzie dzisiaj... szczerze mówi±c - trochê siê nam spieszy.

I poci±gnê³a wreszcie z kamionkowego kubka.

Vespera - 2012-09-08 13:21:15

Jak mog³a tak d³ugo z tym zwlekaæ!, pomy¶la³am ze szczerym niezrozumieniem, spogl±daj±c na swój w³asny, ju¿ dawno opró¿niony kubek.
- Zgadzam siê, preceptorko – przytaknê³am wielce statecznej Kathii, wczuwaj±c siê w swoj± now± rolê dyscypu³ki. Co mi tam, za godne honorarium mogê byæ choæby i zakonnic±. – Pragniesz zatem wpierw udaæ siê do kwatery, by oporz±dziæ siê i spreparowaæ potrzebne utensylia, czy od razu obaczymy owe miejsce czêstego wystêpowania zjawy?

Mortal One - 2012-09-08 13:32:23

- Zobaczcie je lepiej zawczasu, by mieæ potem lepsz± orientacjê w terenie. A wszelkie utensylia zd±¿ycie jeszcze przygotowaæ. Zjawa zaczyna straszyæ dopiero oko³o pó³nocy; na pewno wszystko us³yszycie. I s³uszna decyzja, by zacz±æ wcze¶niej! Gdy¿ im wcze¶niej siê widziad³a pozbêdziecie, tym wiêksza bêdzie wasza nagroda! - oznajmi³a niewiasta i podnios³a swój kubek. - Za wasze powodzenie i spokojny sen mych go¶ci!

Stukn±wszy siê z Wami, wsta³a i skierowa³a siê ku wyj¶ciu.

- Zaprowadzê panie. A ten - wskaza³a brod± na furmana - ma i¶æ z wami, czy za³atwiæ mu osobn± izbê?

- Osobn±, osobn±... nie chcemy, by ktokolwiek przeszkadza³ nam w naszej robocie... - odrzek³a szybko Kathia. Tak... teraz ona bêdzie mia³a przede wszystkim prawo g³osu. Musisz siê do tego przyzwyczaiæ... i instruowaæ j± zawczasu, by nie plot³a g³upot!

Vespera - 2012-09-08 15:00:38

Ja mam siê zdawaæ na czyj¶ jêzor i cudze blagi? Có¿ za ujma na mym czarnym honorze! A mo¿e raczej po¶wiêcenie, bo czego to siê nie ¶cierpi dla pe³nej kalety, ech… Dobrze, ¿e moja domniemana mentorka choæ pomy¶la³a, by odprawiæ furmana, bo i co nam po tym dodatkowym kamieniu u szyi.
Ruszy³y¶my zatem za nasz± now± pracodawczyni±, by narychtowaæ siê na rzekome straszyd³o, które urz±dza sobie nocne schadzki. Szykuje siê dzi¶ nie lada uciecha z naszych udawanych wyg³upów, do tego czasu jednak przynajmniej wypoczniemy w spokoju w jakiej¶ oby przyzwoitej kwaterze.

Mortal One - 2012-09-08 15:15:18

Wysz³y¶cie z alkierza, zostawiaj±c furmana z karczmarzem. Ten ju¿ zapewne poka¿e wie¶niakowi, dok±d ma siê udaæ...

Wy za¶ uda³y¶cie siê ku schodom, z którym wcze¶niej zesz³a nieznajoma. Zatrzyma³a siê jednak u ich podnó¿a, chrz±knê³a i rzek³a, staraj±c siê przekrzyczeæ panuj±c± w karczmie hulankê:

- Ach, zapomnia³am siê przedstawiæ! Ja jestem lady Mistral, w³a¶cicielka tego¿ przybytku. A jak mam siê do was zwracaæ?

- Jam jest Ewa, za¶ mej uczennicy proszê mówiæ Margherita - ze³ga³a jak z nut Kathia. Acz przeca nie zna³a nawet Twojego imienia, wiêc poniek±d nie mia³a wyboru!

I gdy tak sta³y¶cie, nieopodal dostrzeg³a¶ na po³y uchylone drzwi do kuchni. Jaki¶ zwalisty, brodaty jegomo¶æ wydziera³ siê tam na zaro¶niêtego podrostka:

- To ju¿ trzeci... w tym miesi±cu, kiedy koñczy nam siê... Nie wierzê, ¿eby¶ wpakowa³ pó³ wora do... chleba! - dosz³y Ciê urywki rozmowy. Chyba jednak czas na górê!

Vespera - 2012-09-08 17:39:34

Có¿ za nowe dziwy! W karczmie ubywa³o zbyt wiele m±ki. Mo¿e duch u¿ytkuje j± jako barwiczkê, coby straszonym wydaæ siê jeszcze urêpniejszym? Gdy¶my znów ruszy³y za lady Mistral, szturchnê³am ³okciem Kathiê, by dowiedzieæ siê, czy tako¿ zas³ysza³a tê na pozór niewinn± rozmowê. 
Bo mnie tam od pocz±tku ta zjawa wyda³a siê jednym wielkim ba³achem. Dzi¶ po pó³nocy osobi¶cie poznamy owe straszyd³o, ono natomiast mo¿e byæ pewne, i¿ równie personalnie pozna z³akniony zysku rankor Margherity.

Mortal One - 2012-09-08 19:54:02

Kathia skinê³a lekko ciemieniem, udaj±c siê na górê za w³a¶cicielk±. Schody zaskrzypia³y pod Waszymi stopami; minê³y¶cie pierwsze piêtro - tu by³a zapewne czê¶æ dla go¶ci. Na drugim mie¶ci³a siê kwatera lady Mistral i jej parobków, za¶ na samej górze schody koñczy³y siê ¶lep± uliczk±; ujrza³y¶cie szerok±, drewnian± drabinê, prowadz±c± ku sufitowej klapie. Lady wziê³a jaki¶ dr±g z k±ta i odchyli³a tê ostatni±, wchodz±c nastêpnie na górê. Po chwili na górze zab³ys³o ¶wiat³o ¶wiecy.

To w³a¶nie w tym ¶wietle, gdy ju¿ wtoczy³y¶cie siê za ni± niezdarnie, obola³e po ca³odziennej podró¿y, ujrza³y¶cie istne królestwo nieporz±dku. Istny labirynt klamotów zdawa³ siê ci±gn±æ w nieskoñczono¶æ... a tych by³o na tyle, by¶cie nie dostrzeg³y drugiego krañca pomieszczenia. By³a tu ca³a masa skrzyñ, pó³ek, beczek, a tak¿e pojedynczych rzeczy. Nieopodal Was le¿a³ zardzewia³y zweihänder, którego uniós³by chyba jeno nordycki berserk, za¶ obok niego wala³y siê fragmenty zbroi. Gdzie indziej znowu le¿a³y stosy butelek i pot³uczonego szk³a, które b³yska³o w pe³gaj±cym promieniu ogarka, a gdzie indziej - blisko w³azu - ca³y zapas ¶wiec. No, no, je¶li tu jaka zjawa straszy, to musi nie¼le siê nagimnastykowaæ, by nie wy³o¿yæ siê jak d³uga!

- Tak to wygl±da... - skwitowa³a niewiasta, poprawiaj±c woln± rêk± swe kruczoczarne w³osy.

By³o tu zimniej ni¿ w pozosta³ych czê¶ciach karczmy; od niewielkiego, sufitowego okna wia³ lekki przeci±g. Zadr¿a³a¶.

Vespera - 2012-09-08 20:32:30

No no, nawet ja nigdy nie spêdza³am nocy w a¿ takiej rupieciarni, a to ju¿ wybitne osi±gniêcie dla tego miejsca. Zupe³nie nie u¶miecha³o mi siê ceklowaæ tu po pó³nocy, acz tak po prawdzie czas niewielk± czyni³ ró¿nicê, skoro i teraz ciemno by³o jak w rzyci biesa. Ujrzawszy zapas ¶wiec, chwyci³am za dwa ze stosiku i zapali³am je od tej pe³gaj±cej w rêku lady Mistral.
- Je¶li pozwolisz, lady, rozejrzymy siê nieco ju¿ teraz – wyt³umaczy³am siê pracodawczyni, podaj±c jedn± z zapalonych ¶wiec Kathii. Nastêpnie ostro¿nie ruszy³am przed siebie, w razie potrzeby (a tej zdaje siê, i¿ bêdzie wiele) toruj±c sobie drogê odsuwaniem zawadzaj±cych przedmiotów. Wszak podstawowa zasada prze¿ycia brzmia³a: zaw¿dy mieæ przygotowan± drogê ucieczki.
Oczywi¶cie sama mog³am zbadaæ ów przeklêty teren, jednak¿e towarzyszka potrzebna mi by³a potrzebna dla pozoru, usprawiedliwia³am siê sama przed sob±, próbuj±c za nic nie daæ doj¶æ do g³osu truchlej±cej duszycy.

Mortal One - 2012-09-08 22:57:37

Duszyca struchla³a jeszcze bardziej, skoro ujrza³a nowe zwa³y manatków. Teraz ju¿ nawet nie sposób by³oby je wymieniæ... odgarnia³a¶ wszystko woln± rêk±, jakby¶ brnê³a przez wielkie bagno. I dopiero po d³u¿szej chwili dosz³y¶cie na drugi koniec strychu. Od sko¶nego sufitu i tu wia³o ch³odem. Choæ wia³o jakby mocniej... zadr¿a³a¶, ale ju¿ nie tylko z zimna. Cokolwiek ma siê pojawiæ na tym poddaszu, przybêdzie zapewne tutaj...

- Jeste¶cie tam? - dobieg³ Was s³aby g³os lady Mistral. Sama widaæ nie przepada³a za nawiedzonymi miejscami... nawet je¶li by³by to jej w³asny przybytek. A mo¿e: zw³aszcza?

Vespera - 2012-09-09 01:13:20

Z³aja³am ostro sam± siebie w my¶lach - wszak to jeno imaginacja i czas siê bêdzie z ni± rozprawiæ o tej nieszczêsnej pó³nocy, kiedy to obna¿ymy w koñcu rzekomego ducha.
- Ju¿ wracamy – odkrzyknê³am absolutnie bezdusznie, by choæ trochê podwy¿szyæ nader niskie morale, po czym nad wyraz pospiesznie uczyni³am w ty³ zwrot i rych³o poczê³am przedzieraæ siê przez manatki ku w³azowi.
- ¯ywo, ¿ywo, moja ty mentorko, chyba, ¿e têsknica tak ci doskwiera, i¿ pragniesz sama poczekaæ tu na lubego z za¶wiatów – raz ino popêdzi³am Kathiê, coby sobie nastrój poprawiæ k±¶liw± uwag±. – I pamiêtaj, by nie zdradziæ siê nieopatrznym grymasem, wszak nie wypada mistrzyni ceremonii, która na co dzieñ obcuje z wszelkim nadprzyrodzonym plugastwem tego ¶wiata truchleæ z powodu byle sympatycznego duszka – uprzedzi³am szeptem, nim dotar³y¶my wreszcie do lady Mistral. Z jak± ulg± uzmys³owi³am sobie zalety „bycia” korn± uczennic±. Problem zgrywania niewzruszonego odwa¿niaka spadnie prosto na biedn± g³ówkê mojej towarzyszki.

Mortal One - 2012-09-09 13:40:58

Ta jednak uczyni³a li z³o¶liw± minê i odpar³a zgry¼liwie:

- Je¶li sama masz siê za tak± mistrzyniê, to zaprawdê, zaprawdê, powiadam ja ci: pierwej twój ko³tun mignie w czelu¶ciach w³azu, ni¼li ja siê zlêknê! - nim dotar³y¶cie przed oblicze lady. Ta skinê³a Wam i zaprosi³a na dó³.

- I jak wra¿enia? - spyta³a pó³gêbkiem Kathii, Waszej nowej wyroczni a cudotwórczyni.

- W istocie... czuæ by³o pewn±... emanacjê. Atoli co to summa summarum bêdzie, dowiemy siê ju¿ pó¼niej - rzek³a Twa mistrzyni, w udanym zamy¶leniu podpieraj±c podbródek. - Tuszê jeno, i¿e ma podw³adna... oka¿e stosown± brawurê - doda³a, b³yskaj±c przewrotnie oczyma.

Vespera - 2012-09-09 22:27:17

- Jak mo¿esz w to w±tpiæ, mistrzyni Ewo, skoro za wzór zaw¿dy s³u¿y mi twa bohaterska postawa – odpar³am z przednie udanym ¶wiêtym oburzeniem. - Wszak w pamiêci ¿ywy mam jeszcze obraz twej imponuj±cej brawury, gdy¶my ostatnim razem zwalcza³y tamte diabelskie psy, ty za¶ zmy¶lnie uniknê³a¶ zastawionej przez nie zasadzki, coby nie mog³y mnie szanta¿owaæ utrat± przez ciebie ¿ycia – z równ± przewrotno¶ci± wyrazi³am jak¿e niewinnie „pochwa³ê” dla mej mentorki, z ulg± schodz±c na dó³ i udaj±c siê za lady Mistral do przyobiecanej kwatery.

Mortal One - 2012-09-10 22:45:24

- Przypominam, i¿e to ja wyratowa³am ciê przed walk± z niecnymi ogarami, przychodz±c z odsiecz± z czarem ¿elaza - odda³a Ci Kathia, kiedy sz³y¶cie ju¿ wszystkie na dó³.

Odg³osy hulanki powoli milk³y. Widaæ towarzystwu koñczy³o siê paliwo... za¶ Wy zosta³y¶cie poprowadzone na drugie piêtro, to nale¿±ce do samej lady Mistral. Czy¿by¶cie mia³y mieszkaæ w tych luksusach?...

- Tak... - odpowiedzia³a na niewymówione pytanie niewiasta. - Tu bêdziecie nocowaæ. Nie dajê wam kwatery na pierwszym piêtrze, coby¶cie mog³y ³acniej ducha us³yszeæ. Choæ niektórzy mówi±, i¿e najciemniej pod latarni±... mniejsza! Zapraszam do ¶rodka - i otworzy³a solidne, naoliwione drzwi.

Za nimi za¶ kry³y siê dwa równie solidne ³ó¿ka, szafa, skrzynia, okno od podwórza i balia. Taaak... balia. Z gor±c± wod±, kostk± myd³a i rêcznikami w pakiecie. By³ te¿ parawan, coby zachowaæ choæ minimaln± prywatno¶æ. Atoli lepsze te warunki ni¼li siano, i to jeszcze na jad±cym wozie...

Dopiero po chwili dostrzeg³a¶ te¿ niewielki stolik, a na nim... jedzenie! Czy Ci siê zdawa³o, czy to najbardziej po¿±dany element tutejszego wystroju?...

Vespera - 2012-09-11 22:07:10

- Wyrazy wdziêczno¶ci za najprzedniejszy wikt i opierunek, dobrodziejko – podziêkowa³am ze szczerym uwielbieniem lady Mistral i ledwo ta zamknê³a za sob± d¼wierze, a ja ju¿ wtraja³am rze¼wo swoj± porcjê przy stoliku. Jaka¿ mi³a odmiana po cebulowych perypetiach na wozie! Potem przyszed³ czas na cielesne orze¼wienie, gdy brud moralny Inkwizycji wreszcie ostatecznie spocz±³ na dnie balii. Nie zajê³o mi to wiele czasu, wszak prêdko mi by³o poddaæ próbie miêkko¶æ ³o¿a, tote¿ chybko odzia³am siê ponownie i z mokrymi str±kami na g³owie z przeogromn± uciech± spoczê³am na wyrku. Acz tak ¶ci¶le mówi±c, to przedtem opró¿ni³am jeszcze butelkê z winem… dla polepszenia w³asnego snu i coby o trze¼wo¶æ Kathii w godzinie spe³niania jej magicznej powinno¶ci zadbaæ.   
- Bezdusznych snów – po¿yczy³am finalnie mojej kamratce, nim wreszcie wytwornie przewróci³am siê na drugi bok.

Mortal One - 2012-09-11 23:00:45

- Nawzajem - us³ysza³a¶ jeszcze, nim zapad³a¶ w twardy sen.

Nie do¶æ twardy, jak siê wnet okaza³o. Obudzi³ Ciê st³umiony p³acz i wycie. I to, i to brzmia³o, jakby by³o dzie³em istoty nadprzyrodzonej... Kathia równie¿ siê obudzi³a. Jej oczy b³ysnê³y w ciemno¶ci. Atoli nie z przestrachem, li z ciekawo¶ci±, któr± zdo³a³a wykrzesaæ ze swej strwo¿onej duszycy.

- Zaczê³o siê... niestety. Musimy pój¶æ na ¿ywio³. Oto efekty twego embargo na te ¶miecie, jak pewnie w duchu nazywa³a¶ spalone przez ciê magiczne utensylia... - powiedzia³a ca³kiem trze¼wym g³osem. Kiedy mówi³a, zdawa³o Ci siê, i¿e s³yszysz jakie¶ kroki. I skrzypienie schodów... atoli cokolwiek to by³o, dawno ju¿ siê oddali³o, zostawiaj±c Was w niemal ca³kowitej... ciszy? Zaraz, co z tym duchem? Przed chwil± wy³ w piek³og³osy...

Vespera - 2012-09-12 20:47:49

- Ju¿ ja ci poka¿ê sprawdzone magiczne utensylia – odburknê³am, rozsierdzona a¿ tak± bezczelno¶ci± ducha, który mia³ czelno¶æ przerwaæ mój sen. Siêgnê³am po sztylet spod poduszki, ów uniwersalne narzêdzie na wszelkie ¶wiñstwo ¶wiata i gnu¶nie podnios³am siê z bar³ogu, energicznie przecieraj±c oczy, a¿eby choæ krzynê ockn±æ siê z tej ospa³o¶ci.
- Niech¿e nie wydaje siê kabotynowi chêdo¿onemu, ¿e taki z niego frant – warknê³am do Kathii, cichcem otwieraj±c drzwi i nas³uchuj±c ¼ród³a ha³asu. – Chod¼, im prêdzej dorwiemy ³ajdaka, tym lepiej. 

A tak siê ³udzi³am, i¿ czcigodnej zjawie odechce siê dzisiaj wyprawiania igrców nocnych. ¯eby zdro¿onym go¶ciom choæ pierwszej nocy nie daæ odetchn±æ w pokoju… Chamid³o, nie gospodarz z chrzanionego „ducha”!

Mortal One - 2012-09-12 21:17:05

Atoli trudno by³o stwierdziæ zasadno¶æ tego cudzys³owu, którym w my¶lach obdarzy³a¶ zjawê. Ta nawet nie pisnê³a. Poczê³y¶cie wspinaæ siê po schodach, ca³ych skrytych w cieniu. Z do³u nie dobiega³ nawet najmniejszy szmer.

I w koñcu dotar³y¶cie do klapy. Otwartej klapy. Kiedy wspiê³a¶ siê po drabinie, na palcach zosta³o Ci nieco dziwnego proszku, którym pokryte by³y szczeble. Tutaj nale¿a³o wzi±æ jak±¶ ¶wiecê i zapaliæ... chyba ¿e ³acniej Ci bêdzie szukaæ widziad³a w jego ¶rodowisku naturalnym - ciemno¶ci. Choæ nale¿a³oby tu rzec: nadnaturalnym, bior±c pod uwagê proweniencjê zjawy.

Ach... i jeszcze... zimno tu. Poczu³a¶ na rêkach gêsi± skórkê.

Vespera - 2012-09-13 16:33:05

No no, czy¿by duchowi na tyle znu¿y³o siê przenikanie przez ¶ciany, i¿ na wzór ¶miertelników postanowi³ fizycznie otwieraæ drzwi i klapy? Chêtnie g³êbiej podeliberowa³abym sobie na ten temat, gdyby nie „drobna” niedogodno¶æ, a mianowicie fakt, i¿ kapkê mnie zmrozi³o. Rych³o po¿a³owa³am swego g³upiego kozactwa, bo i po co laz³am przodem, skoro mo¿na by³o pu¶ciæ wpierw Kathiê. Wcale mi siê nie chcia³o tam gramoliæ, jednak¿e stara to, a z³ota prawda - pieni±dz nigdy nie ¶mierdzi. On te¿ przy¶wieca³ swym boskim blaskiem moim sko³atanym my¶lom, kiedym niespiesznie krzesa³a ogieñ przy uprzednio przygotowanym stosiku, odwlekaj±c moment spojrzenia za siebie. Gdy te przeklête ¶wiece w koñcu zape³ga³y, poda³am jedn± Kathii i odwróciwszy siê wreszcie jak ta fryga, uczyni³am pierwszy krok przed siebie, ¶wiat³em p³onnie próbuj±c odgarn±æ upiorne ciemno¶ci.

Mortal One - 2012-09-13 22:22:22

Po d³u¿szej chwili mocowania siê z hubk± a krzesiwem zapali³a¶ ¶wiece, za¶ Kathia przyjê³a jedn± z Twych r±k. Strych na zmianê iluminacji zareagowa³ wynios³ym milczeniem. Teraz jednak spostrzeg³a¶, i¿e to, co mia³a¶ na d³oniach, by³o zwyk³±... m±k±. Dlaczego Ciê to nie dziwi³o... podobnie jak to, i¿e podobne m±czne ¶lady wiod³y wg³±b ba³aganiarskiego labiryntu, na jego ch³odniejszy, acz dobrze Ci ju¿ znany koniec. Mo¿na by rzec, i¿e "duchowi" plan siê posypa³ nie tyle jak domek z kart, co raczej - jak gar¶æ bia³ego proszku...

Wtem jednak co¶ gwa³townie zawy³o, a Ty poczu³a¶ mocny przeci±g. I ju¿ by³a¶ sk³onna uwierzyæ w istnienie wszelkich widziade³ tego ¶wiata (z samym Wszechwiedz±cym na czele), kiedy zda³a¶ sobie sprawê, i¿e by³ to jeno wiatr za oknem... do tego zagrzmia³o. Pogoda i¶cie wymarzona na rendez-vous z upiorami! Zw³aszcza ¿e przypomnia³a¶ sobie wczorajsz± burzê i to, co ponoæ przywo³a³a...

Vespera - 2012-09-14 14:26:54

Wszystko jednak wskazywa³o na to, i¿ szacowny duch posiada³ cielesn± pow³okê, w któr± mo¿na by³o wraziæ sztych. Co bardzo ¼le mu wró¿y³o, jako ¿e nadal czu³am olbrzymie rozdra¿nienie po tej przymusowej pobudce, a to z kolei w po³±czeniu z przyobiecan± kies± za wypêdzenie „zjawy” nie mog³o daæ lepszego asumptu do dzia³ania. Ruszy³am zatem samowtór po m±cznych ¶ladach, w jednej d³oni dzier¿±c sztylet, w drugiej za¶ ¶wiecê, której nik³y blask zdemaskuje lico kuglarza. Przodem, coby nie oddaæ Kathii przyjemno¶ci przydybania nocnego grasanta. Przeklêta ironia losu! Có¿ za przewrotne odwrócenie ról. Kiedy¶ w koñcu trzeba poznaæ smak tej drugiej strony…

Mortal One - 2012-09-14 16:10:00

Kiedy¶... bowiem teraz chyba nakryjesz hunctwota, co eteryczn± postaæ tak sobie upodoba³. Trop za¶ w istocie prowadzi³ na drugi koniec strychu, nikn±c za wyj±tkowo du¿± stert±, za któr± by³o jednak trochê miejsca. Co¶ tam lekko szele¶ci³o; wydawa³o te¿ Ci siê, i¿e przy silniejszym b³ysku dostrzeg³a¶ skulony cieñ, jaki pada³ zza ca³ego tego ba³aganu. Cieñ czego¶ ob³ego, co chwilê podryguj±cego lekko...

Ali¶ci przy nastêpnym b³ysku ju¿ go nie by³o. Rozleg³ siê za to szelest, a w nastêpstwie - rumor spadaj±cych rzeczy... có¿ to musia³a byæ za bestia, co czyni³a podobny kweres? Bo chyba nie... cz³owiek?

Vespera - 2012-09-14 17:35:47

- Poka¿ siê, ³ajdaku – wycedzi³am zjadliwie w tamt± stronê do licho wiedzia³o, kogo. Albo i „czego”, choæ umys³ kurczowo nie dopuszcza³ do siebie my¶li, i¿ mog³oby siê znajdowaæ tam co¶ nadnaturalnego. Acz uszczknê³o mi ju¿ sporo kontenansu, wszelako nie mog³am straciæ go jeszcze zupe³nie. Danie upustu narastaj±cej panice by³oby teraz wielce, ale to wielce niewskazane.
– Do¶æ ju¿ wyprawiania brewerii po nocach, diabelcu parszywy, mamy ciê! – I to wyrzek³szy, uczyni³am krok przed siebie, by pe³gaj±c± ¶wiec± o¶wietliæ miejsce zamieszania. Nikt poza mn± nie musia³ wiedzieæ, ile faktycznie nerwów mnie to kosztowa³o.

Mortal One - 2012-09-14 17:57:21

Ano, nie musia³, acz taka Kathia na pewno sama mia³a tyle zmartwieñ, i¿e Twoimi nie ¶mia³aby siê przejmowaæ. I tak, próbuj±c zachowaæ kamienn± twarz, wyminê³a¶ stertê, by dostrzec za ni± - dlaczego Ciê to nie dziwi³o! - tego samego ch³opaka, którego zbeszta³ wcze¶niej oble¶ny kuchmistrz. Tak oto dosz³o do sytuacji, w której to duch, a nie ten, co pad³ ofiar± jego larów, zamiera strwo¿ony i wpatruje siê w Was ma³ymi, szklistymi oczkami, otoczonymi przez m±czn± maskê, przez któr± przebija³ siê zarost. M±ka pokrywa³a te¿ ramiona i nogi podrostka. Zachowa³ resztki przyzwoito¶ci tudzie¿ przynajmniej nie przebra³ siê do cna.

- Ja nie diabo³! Ja przyjaciel! - zakwili³, staraj±c siê nieudolnie wtopiæ w otoczenie. Zas³oni³ dodatkowo twarz rêkami, gdy dostrzeg³ majcher w Twoim rêku. - Nie zabijajcie!

Nawet jakby¶ chcia³a go teraz zabiæ, to i tak ciekawo¶æ raczej by Ci na to nie pozwoli³a... co robi tu ten m³odzian? I dlaczego, u diab³a, wytarza³ siê w m±ce? Czy mo¿e raczej: dlaczego postanowi³ udawaæ zjawê, a teraz kuli³ siê przed Wami ze strachu?

Vespera - 2012-09-14 18:32:41

- Teraz bêdziesz skamleæ, urwipo³ciu? Po tym, jak ¿e¶ steranym ludziom odpoczynek w ¶rodku nocy przerwa³? Ju¿ ja ci wybijê z g³owy sowizdrzalskie b³azeñstwa, ch³ystku, bo nie nadaremno siê tu fatygowa³am – wydar³am siê i wpad³szy w furiê, z ca³ej si³y poczê³am targaæ pêtaka za ucho. A tyle w to z³o¶ci w³o¿y³am, ¿e cud, je¶li mu ono po tych zabiegach zdrowotnych nie odpadnie. Poprawi³am kopniakiem i wy¿ywszy siê na nim nieco w ten sposób (choæ tego nigdy do¶æ!), chwyci³am go za koszulê.
– A teraz gadaj, kto ci kaza³ zjawê na¶ladowaæ – powiedzia³am zimno, przyk³adaj±c  sztych do jego nieskazitelnie bia³ej grdyki. – A sk³am mi jeno, ³apserdaku, a zrazu nakarmiê ciê w³asnymi trzewiami!

Mortal One - 2012-09-14 19:04:05

- Aaa! Aaa! Lito¶ci! - kwili³ wyrostek, skoro go ok³ada³a¶ a za frak chwyta³a¶. - To nie ja ¿em ha³asy czyni³! I nikt mi nie kaza³! Aaa! Sam sobie kaza³em! Pu¶æcie mnie, to wyjawiê wam resztê!

No, no... takiego obrotu wydarzeñ siê chyba nie spodziewa³a¶. Nic to. Wypada³oby powstrzymaæ rankor i daæ upust swemu gniewowi kiedy indziej. Zw³aszcza ¿e jego informacje mog³y byæ ca³kiem ciekawe, o ile nie by³y, oczywi¶cie, owocem zbyt wybuja³ej, m³odzieñczej fantazji.

W kolejnym b³ysku ujrza³a¶ zalan± ³zami, od których poskleja³a siê m±ka, pe³n± ¿a³o¶ci twarz. I choæ serca nie mia³a¶, nawet Tobie ta ¿a³o¶æ gdzie¶ siê udzieli³a...

Vespera - 2012-09-14 20:34:13

W koñcu zmitygowa³am siê, wszak mój „przeciwnik” by³ jeszcze m³okosem i nie wykazywa³ zbyt wiele chêci do walki. Poza tym do g³owy przysz³o mi, ¿e za tê robotê i tak wpadn± do kiesy okr±g³e kr±¿ki, i to przy minimalnym wysi³ku, co niew±tpliwie dzia³a³o na korzy¶æ szczeniaka. Zdjê³am majcher z gard³a smarkacza i zbli¿y³am ¶wiat³o ¶wiecy do jego lica, by ka¿dy ba³ach w porê na nim wy³apaæ. Facjata jego w istocie wygl±da³a, jakby stworzono j± na ur±gowisko wszelkim zjawom tego ¶wiata.
- W tej¿e chwili przestañ mi siê mazgaiæ jak baba, bo nie bêdê tego tolerowaæ  – powiedzia³am doñ niepob³a¿liwie, obrzucaj±c przy tym ch³ystka surowym spojrzeniem. – Zamieniamy siê w s³uch, ty za¶ roztropnie wa¿ s³owa i pohamuj jêzor przed ³garstwami, abo rych³o twój zwierzchnik dowie siê, gdzie siê jego m±ka podziewa. Nim jednak o tym zas³yszy, wpierw nast±pi co¶ gorszego. Ja.

Mortal One - 2012-09-14 21:17:32

- D-d-dobrze... - wyduka³ w odpowiedzi ch³opak i opad³ z ulg± z powrotem na stertê. Kathia milcza³a, gdy relacjonowa³ kolejne dziwy: - Wszystko zaczê³o siê tego wieczoru... wieczoru, kiedy¶my byli umówieni z m± lub± tu, na poddaszu. Ali¶ci ona nie przysz³a. Wiem, i¿e by³a wcze¶niej w lesie, nazbieraæ jagód. Tak blisko Dziczy... ZA blisko Dziczy. Tako¿ nie przysz³a i odt±d szuka³em jej po ca³ej okolicy. Bezskutecznie. Niestety - poza mn± nie mia³a nikogo. Nikt nie móg³ mi pomóc. Poza moim mistrzem. Velimirem. To stary cyrulik, co mieszka na obrze¿ach miasta. Uczy³ mnie zio³olecznictwa...

Ha! Czyli siê zió³ek nawdycha³ i st±d te rewelacje! Ale nie... zdaje siê, ¿e jeszcze co¶ mówi:

- Na co dzieñ bowiem pracujê tutaj, tylko czasem, to w jakie¶ ¶wiêto, to w dzieñ wolny mam czas do niego uczêszczaæ. I poradzi³ mi Velimir, a¿bym wybada³ sprawê z tym duchem, co tyle razy ju¿ tu o nim s³ysza³em. I wybadaæ chcia³em, atoli nie lza to tak w normalnym stroju. Pozna³by mnie kto¶, gdybym siê po strychu szlaja³, i rych³o oskar¿y³ o z³odziejski fach czy gorzej - o czary. A tak? Zobaczy³by ducha i by siê przestraszy³!

Ciekawe... bo ten strój by³ doprawdy przera¿aj±cy. Zw³aszcza teraz, kiedy rozmaza³y go wody smutku. No, ale nic... na z³± sztukê trafi³.

- Ducha nie spotka³em, acz te ha³asy naprawdê nie s± moim dzie³em... n-nie ok³ama³bym pani...

Vespera - 2012-09-14 23:11:38

- Ok³ama³by¶ bez mrugniêcia okiem, smarkaczu, gdyby nie odpowiednia zachêta – ton mego g³osu nadal pozosta³ srogi. – Nie my¶l sobie, ¿e¶ mnie kupi³ t± ckliw± a wyssan± z palca historyjk±. Twoje szczê¶cie ino, i¿ lady Mistral wspomnia³a, jakoby duch straszy³ tu, odk±d ona siêga pamiêci±. Zatem ostaje nam siê odnale¼æ innego szachraja, któremu od lat le¿y w interesie nawiedzanie tego przybytku, i to bardziej szczwanego, skoro nie tak ³acno go przydybaæ w karnawa³owym przebraniu. - Zmierzy³am krytycznym wzrokiem prezencjê podrostka, który z tak± niechêci± wyra¿a³ siê o mo¿liwo¶ci imputowania mu z³odziejskiego fachu. Potraktowa³am tê obrazê do¶æ osobi¶cie!
- A wybadanie sprawy ostaw bardziej kompetentnym osobom – podjê³am po chwili niewzruszenie. – Czyli nam, bo spraw± ducha zajmujemy siê oficjalnie na polecenie samej lady Mistral. Ty za¶ nam nieoficjalnie pomo¿esz, chyba ¿e milsza ci ch³osta i wylotka z roboty na zbity pysk.

Mortal One - 2012-09-15 12:07:26

- Ale... - zacz±³ m³odzieniec, acz nie mia³ jak skoñczyæ, bowiem przy nastêpnym s³owie do rozmowy w³±czy³a siê lady... zjawa?

Powietrze nieopodal Was zgêstnia³o, a nastêpnie nabra³o nienaturalnej po¶wiaty, która zawirowa³a i zmieni³a siê w postaæ smuk³ej bia³og³owej. Okrutnie skatowanej, pokrytej dolinami ran i wzgórzami strupów niewiasty, która na Wasz widok wrzasnê³a okropnie. Zaraz potem jednak opamiêta³a siê - zdawa³o siê, ¿e ujrzawszy ch³opaka.

- Hipolit! - krzyknê³o widziad³o, atoli teraz ju¿ nie tak nieludzko, i podnosz±c do góry splamion± widmow± krwi± sukniê, podbieg³a do m³odziana.

- Nadia! - odkrzykn±³ ten i chcia³ j± obj±æ, gdy jego rêce przeniknê³y kobietê, a on ca³y zadr¿a³. - Jak to?... - powiedzia³ z wyrzutem, jakby odebrano mu w³a¶nie z dawna obiecan± zap³atê. I wtedy dostrzeg³, w jakim stanie znajdowa³a siê owa Nadia. I a¿ odskoczy³ jak oparzony. - Kto ci to zrobi³?! Na Wszechwiedz±cego! Ty ¿yjesz?!

- Nie, nie ¿yjê, g³uptasku. Przecie¿ widzisz, ¿e jestem zjaw±! - odpar³ duch d¼wiêcznym, acz nienaturalnym g³osem, w którym pobrzmiewa³y jakby setki innych. - Nie ¿yjê... jacy¶ okropni, zakapturzeni ludzie z³apali mnie, gdy zbiera³am jagody, i zaci±gnêli do strasznego miejsca. Tam robili na mnie ró¿ne... potworne rzeczy. Cierpia³am, ach, jak cierpia³am! Gotowa by³am nawet wyrzec siê ³±cz±cej nas mi³o¶ci, bylebym tylko przesta³a czuæ ten potworny ból! Potworny... tak, tam by³y potwory. Oni robili na nich eksperymenty - na mnie te¿! A¿ w koñcu umar³am. Zapad³am siê w s³odk± ciemno¶æ bezbolesno¶ci. Przypomnia³am sobie jednak, ¿e byli¶my umówieni i nie mog³am tak po prostu odej¶æ. Wracam tu co dzieñ w widmowej postaci, my¶l±c, ¿e ciê spotkam, i p³aczê, gdy znowu ciê nie ma. A teraz... teraz jeste¶! Obawiam siê jednak, ¿e to nie koniec. Bêdziecie musieli tu przynie¶æ... czê¶æ mnie, ¿ebym wreszcie zosta³a uwolniona od kl±twy i mog³a zaznaæ wiecznego spokoju. Me cia³o wyrzucili w lasku, nad rzek±.

Ch³opak powtarza³ co¶ bezd¼wiêcznie...

- Potwory... potwory... - us³ysza³y¶cie w koñcu. - Ach! Muszê szybko powiadomiæ Velimira! Ale nie martw siê, najdro¿sza... zrobiê dla ciebie, co zechcesz. Znajdziemy... ciê tam. I przyniesiemy. Prawda, panienko? - spyta³ Ciê, znów strwo¿ony.

Vespera - 2012-09-15 20:09:14

- Jaas-sne – odpar³am jak¿e wylewnie a bezwiednie, wpatruj±c siê jak zahipnotyzowana w widmow± postaæ i ju¿ sama nie wiedz±c, czy ów os³upienie to efekt uwidzenia zjawy, czy te¿ dowodów jej udrêki na ciele. A mo¿e to rausz, abo i sen jeno? Rozum rozpaczliwie chwyta³ siê wszelakich t³umaczeñ, bezlito¶nie zbieraj±c ciêgi od okrutnej rzeczywisto¶ci. I choæ pierwszy (i niechby ostatni) raz znalaz³am siê w tego typu sytuacji, mój instynkt chronienia w³asnej rzyci kategorycznie przestrzeg³ mnie przed odmawianiem czegokolwiek istotom nadprzyrodzonym. Wolej bym siê do stra¿y miejskiej sama zg³osi³a, ni¼li z takim diabelstwem mia³a zadzieraæ.

A tak poza tym, jak siê nazywa to niepokoj±ce uczucie, kiedy na widok czego¶ czuje siê w ¶rodku takie dziwne przygnêbienie…? Wzdrygnê³am siê na skutek tego niecodziennego poruszenia (choæ mo¿e tako¿ i z innego powodu, do którego moja hardo¶æ nie pozwoli³aby mi siê przyznaæ) i ze zgroz± u¶wiadomi³am sobie, ¿e ani chybi wygl±da³am teraz, jakbym obaczy³a ducha.

Mortal One - 2012-09-15 23:20:01

I nic dziwnego, skoro ducha w istocie zobaczy³a¶. Je¶liby to bowiem Ci siê zwidzia³o, to jak wyt³umaczysz ten ch³ód, który czu³a¶ teraz ka¿dym porem skóry, ch³ód, co zamienia³ Wasze oddechy w parê?

- Dziêki wam! Lady Mistral na pewno wam to wynagrodzi... to dobra kobieta. Dobra i ceni±ca spokój, który spokój - chc±c nie chc±c - jej odebra³am - odpar³a zjawa z niekryt± rado¶ci±, co wygl±da³o groteskowo w po³±czeniu z jej otwartymi ranami, z których wci±¿ s±czy³a siê widmowa krew. - W takim razie ¿egnaj, ukochany - doda³a jeszcze i z³o¿y³a na ustach m³odziana widmowy poca³unek.

Ten cofn±³ siê jednak, na co zjawa fuknê³a:

- Ach! Nie zmieni³e¶ siê nawet po mojej ¶mierci! - i zniknê³a równie szybko, jak siê pojawi³a przy akompaniamencie gromu.

- To... wierz± mi ju¿ panie? - spyta³ ostro¿nie ch³opak.

Vespera - 2012-09-15 23:59:40

- Jeszcze chwila, a by³abym sk³onna uwierzyæ nawet w samego Wszechwiedz±cego – mruknê³am, z nadmiaru wra¿eñ nieco siê zapominaj±c. Wczas siê jednak opamiêta³am, wszak mog³am ju¿ odetchn±æ z ulg± po znikniêciu zjawy, co rych³o uczyni³am. Z pamiêci jednak nie tak ³acno by³o wyrzuciæ widok ran zadanych m³ódce tak bestialsko… Na usta cisnê³o mi siê wiele bluzgów na okre¶lenie tego typu bydlêctwa, miast tego jednak ozwa³am siê do¶æ rzeczowo, coby nie pogarszaæ ju¿ i tak wystarczaj±co napiêtej atmosfery:
– Jak najprêdzej wyruszymy do tego lasku, choæby i z samego rana. Tymczasem wyno¶my siê st±d, zanim przemarzniemy do szpiku ko¶ci. – I na wypadek, gdyby to co¶ znowu chcia³o siê pojawiæ, doda³am w my¶lach. – Ach, i skoñczmy z tym wielkopañstwem. Margherita jestem, j± za¶ zowi± Ew±.

Mortal One - 2012-09-16 00:43:18

- Eliasz, pan... Margherito - przedstawi³ siê ch³opak. Eliasz... nigdy nie zna³a¶ chyba nikogo o tym imieniu, acz kojarzy³o Ci siê z kim¶ ma³o s³ownym. Czemu, do diaska? Czemu?...

Po ujrzeniu zjawy na w³asne oczy (które jednak chêtnie by¶ komu¶ wydzier¿awi³a) nic ju¿ Ciê nie by³o w stanie zdziwiæ.

- Taaak... proszê mi mówiæ Eliaszu. Jak zapewne przed chwil± us³ysza³y¶cie, wo³aj± mnie te¿ Hipolit, acz tego imienia u¿ywa³a tylko ona i nie... nie chcia³bym sobie o niej za ka¿dym razem przypominaæ - ci±gn±³ tymczasem m³odzieniec, drapi±c siê po m±cznym zaro¶cie. - No, pora na dó³ - rzuci³ w koñcu. - Zimno tu a ponuro, a wyro czeka. Oby by³o jeszcze nagrzane...

Vespera - 2012-09-16 12:49:02

¯e ludzie s± okrutni, nikt mnie nigdy u¶wiadamiaæ nie musia³. Obdarzenie dziecka takim imieniem ino potwierdza³o ten truizm. Ale skoro m³okos wola³ z g³upich i wadz±cych wzglêdów sentymentalnych u¿ywaæ parszywego imienia, miast normalniejszego, jego sprawa. Ja bynajmniej uzdrawiaæ ¶wiata nie bêdê.
- Idziemy – zakomenderowa³am krótko, bardzo entuzjastycznie zawracaj±c do w±skiego przesmyku utworzonego przez graty strychu. I kiedy dotarli¶my wreszcie do w³azu, nim rozstali¶my siê z naszym nowym popychad³… to znaczy znajomym, w swej ³askawo¶ci zaszczyci³am go jeszcze odezwaniem siê do niego.
- Zaprowadzisz nas tam rano, jeno nie przesad¼ ze zbyt wczesn± pobudk±, bo osobi¶cie zadbam, by¶ i ty zasili³ nurt rzeki. A teraz szuraj st±d, nim przydybie ciê kto¶ mniej mi³osierny ni¿ my.

Mortal One - 2012-09-16 14:19:23

- Paaani! To znaczy: Margherito! Proszê siê nie obawiaæ o zbyt wczesn± pobudkê, jako ¿e sam jestem ¶pioch i nierób... - pochwali³ siê z dum± Eliasz, po czym zamkn±³ za Wami w³az.

Nie by³o na co czekaæ! Rych³o dopad³a¶ swej izby, zgasi³a¶ trzyman± wci±¿ ¶wiecê, rzuci³a¶ gdzie¶ sztylet i zapad³a¶ w b³ogi (choæ niezas³u¿ony, jako ¿e zagadka pozostawa³a wci±¿ nierozwi±zana) sen.

A we ¶nie ujrza³a¶ wpierw wielk±, siêgaj±c± niebios sakwê monet. Niestety - w sporej oddali. Skoro tylko zaczê³a¶ i¶æ ku niej (jak te ogromne, z³ote talerze l¶ni³y na S³oñcu!), sakwa ani my¶la³a siê przybli¿yæ. Przesz³a¶ do biegu... ta zaczê³a siê tylko oddalaæ. W koñcu jednak zdawa³o Ci siê, ¿e wreszcie j± dopadniesz... ju¿ chwyta³a¶ rêk± materia³ worka... czu³a¶ pod spodem ch³ód monet... i wtedy siê zbudzi³a¶, a raczej zbudzi³o Ciê pukanie do drzwi.

Oby tylko ów sen nie by³ proroczy!

Vespera - 2012-09-19 12:56:12

Brr, co za koszmary! Najpierw ta nocna mara o duchu, potem te potworno¶ci o uciekaj±cej sakwie... Do licha, chyba nadal ³udzi³am siê, i¿ tamta eskapada po strychu by³a jeno efektem mojej w³asnej fantazji. Przywita³am poranek przeci±g³ym ziewniêciem i ospale podnios³am siê z ³o¿a, równie niespiesznie udaj±c siê ku drzwiom. Ktokolwiek tam jest, teraz niech sobie grzecznie poczeka, wszak tako¿ swym bezczelnym pukaniem przyczyni³ siê do niez³apania przeze mnie kiesy we ¶nie. Wreszcie po chwili, któr± ów impertynent winien odczuæ na w³asnej skórze, otworzy³am w koñcu drzwi niechcianemu go¶ciowi.

Mortal One - 2012-09-19 19:19:04

Niechciany go¶æ okaza³ siê tym bardziej niechciany, gdy rozpozna³a¶ w nim Eliasza. No tak... przecie¿ sama go prosi³a¶ o to, by Was obudzi³.

- Gotowym, pani Margherito - oznajmi³ niepewnie, drapi±c siê po porannym zaro¶cie i nijak nie stosuj±c siê do Twoich wcze¶niejszych zaleceñ dot. tego, jak mia³ siê do Ciebie zwracaæ. - Tylko we¼cie ze sob± jakiego tasaka... w tym lasku mo¿e nie byæ za bezpiecznie.

K±tem oka zobaczy³a¶, jak Kathia gramoli siê ze swego pos³ania.

- Tylko szybko... póki jeszcze go¶ci delirium tremens trawi - pospieszy³ Was m³odzian.

Vespera - 2012-09-20 16:51:38

Parsknê³am ¶miechem s³ysz±c, jak pociesznie ów podrostek zwie zwyk³y syndrom dnia nastêpnego.
- Wierzaj mi, ¿e ten stan jeszcze d³ugo bêdzie ich trawiæ – zapewni³am go z niejakim rozbawieniem. Je¶li chodzi o „tasak”, przypominaæ mi o nim zdecydowanie nie musia³, jako ¿e nigdy nie rozstawa³am siê z moimi najlepszymi przyjació³mi, do których nale¿a³a tako¿ sakwa. – Tuszê, ¿e pomy¶la³e¶ o gwizdniêciu nam czego¶ z kuchni do przegryzienia na drogê? – rzek³am, z pobliskiego krzes³a zdejmuj±c p³aszcz i nak³adaj±c go na siebie.
- I wór jaki¶ we¼, niepodobna szwendaæ siê potem po mie¶cie z kawa³kami truch³a na wierzchu.

Mortal One - 2012-09-22 11:50:47

- Po wór zaraz polecê! - powiedzia³ trochê za g³o¶no Eliasz i znikn±³ na korytarzu. Na szczê¶cie, karczma nie odezwa³a siê ani s³owem...

Ty za¶ przygotowa³a¶ siê do drogi - podobnie jak Kathia. Kiedy¶cie zebra³y ju¿ wszelki niezbêdny rynsztunek, w drzwiach znowu pojawi³ siê ch³opak, tym razem z niewielkim tobo³em.

- Wzi±³em te¿ jak±¶ kuchenn± walutê, coby stra¿e przekupiæ - rzek³ z chytrym b³yskiem w oku. No, mo¿e nie jest wcale taki g³upi, na jakiego wygl±da... oby tylko ¿aden ze stra¿ników nie by³ wczoraj w karczmie. Je¶liby Ciê pozna³, to mog³oby nie byæ za weso³o...

Vespera - 2012-09-23 22:19:23

- Dobrze wiedzieæ, ¿e czasem ten twój orzeszek w mózgu zdolny jest do wysi³ku – pochwali³am naszego niekompetentnego przewodnika, narychtowawszy siê wreszcie do drogi. – A zatem prowad¼, nasz portacki cicerone, ino tak, by wymin±æ wszytkie w¶cibskie spojrzenia i jêzory.   
Zaraz te¿ ruszy³y¶my za Eliaszem, który oby wiedzia³, kêdy nas kierowaæ.

Mortal One - 2012-09-23 22:55:26

Drzwi zatrzasnê³y siê ponuro za Wami, jakby zamykaj±c jaki¶ rozdzia³. Oby nowy nie by³ jeszcze gorszy... o ile mo¿e byæ gorzej.

Mo¿e... skonstatowa³a¶, gdy Eliasz - niepomny na Twoje "pochlebstwa", doby³ dwie ¶wie¿e cebule.

- Panienki pewno zg³odnia³y... no, to wzi±³em ja ze dwie cebule! Cebulê z rana wmu¶ i pêd¼ niby stru¶, jak to mawia³ mój tatko, niech mu ziemia lekk± bêdzie! - oznajmi³ z szerokim u¶miechem. U¶miechem szczerym, niemniej zawieraj±cym pewn± nutê z³o¶liwo¶ci... ali¶ci by³a to li zwyk³a z³o¶liwo¶æ losu. Równie ciê¿kiego w obyciu i wyciskaj±cego ³zy, co sok z cebuli...

Tymczasem zeszli¶cie do ¶pi±cej wci±¿ izby. Owa izba spa³a nad i pod sto³ami, w¶ród pot³uczonego szk³a, zaschniêtych wymiocin... spo¶ród zaro¶niêtych a zapijaczonych twarzy dostrzeg³a¶ parê znajomych, co nêka³y wczoraj zdro¿onych wêdrowców, acz teraz nie czas by³ na s³odk± wendettê. Teraz czas na zewn±trz, ku maluj±cym siê w szarym ¶wietle ¶witu murom, do których rych³o dotarli¶cie...

GotLink.plkoparka Złotów Reklama w autobusach rankomat porównywarka OC AC