Mortal One - 2012-05-27 21:57:06

"Pod pręgierzem handel pierzem" głosi wisząca na bakier tabliczka, przybita do ściany kramu nieopodal. Nie takie jest jednak przeznaczenie tego wysokiego na sążeń słupa, tym większego, że stoi on na postumencie z surowego granitu. Nie takie - stanowczo przeczą temu żelazne kajdany, zwisające smętnie z obręczy na jego szczycie, tak niewiele przecie mające wspólnego z ww. handlem poduszkami. Nie takie - mówią plamy zaschniętej posoki, pokrywające najbliższą jego okolicę i zmywane tylko wtedy, gdy dołączą do nich również fekalia. Oraz wtedy, gdy na wykonanie wyroku stawi się osobistość wielkiego formatu, w rodzaju królewskiego dygnitarza czy rycerza o dużej sławie - wszak żadna, nawet najmniejsza kropla błękitnej krwi nie może zostać na plugawej ziemi śródmieścia. Cóż by to bowiem była za heca, gdyby miały ją potem wylizywać zawszone bezpańskie kundle, których kręci się tu na potęgę! Z drugiej strony, pręgierz nie jest przecież miejscem, gdzie komuś może "omsknąć się ręka", toteż nikt nie powinien zostawić tu więcej niż tylko te parę kropel, a już na pewno nie ducha. Śmierć przy biczowaniu zdarza się od święta, zwykle gdy kat za bardzo wczuje się w swą rolę (choć niektórzy zauważyli, że jest to zależne od wartości skóry biczowanego), bądź gdy jego ofiara już przedtem była w nader opłakanym stanie. Niezależnie jednak od wyniku takiej kaźni, zawsze ściąga ona należyte tłumy ludzi. Nieliczni z nich zakładają się, ile razów wytrzyma biczowany, nim zemdleje - ci nie wiedzą najwyraźniej, że jest to samonapędzający się biznes, bowiem karą za ten szczególny rodzaj hazardu jest ponowna wizyta na pręgierzu, tyle że tym razem "od kuchni".

GotLink.plbusy Koln klej do luster materace janpol